Wietnam. Kraj zapierającego dech w piersiach piękna i bezlitosnej tyranii, tropikalnego upału i namiętnych ideałów, silnych wspomnień i powracających koszmarów. Nawet dzisiaj kraj mało znany, a jeszcze mniej rozumiany. A w tę całą historię wpleciona rodzina Ngo Dinh, wywodząca się od chrześcijańskich patriotów, przeznaczona do wzięcia udziału w tej chwale i tragedii ukochanego kraju w środku dwudziestego wieku. Kardynał Thuan doskonale znał ciężar przynależności do takiej rodziny. Jego oddanie pokojowi, miłosierdzie, prawość i współczucie wywodzą się z duchowości, którą ukształtowały poglądy polityczne.
Pomimo knowań i intryg, spisków i zamachów, które dotknęły jego rodzinę, Thuan kochał swoją matkę i ojca, ciotki i wujków, braci, siostry i kuzynów, a więc całą rodzinę. Postrzegał swoją rodzinę jako kobiety i mężczyzn, którzy zapłacili wysoką cenę za wierność temu, w czego prawdziwość wierzyli.
Oto oni widziani oczami Thuana – bo to przecież jego historia.
Kardynał Francois Xavier Nguyen Van Thuan zmarł 16 września 2002 roku – kilka miesięcy po ukończeniu tej biografii. Przeglądając jej treść, nie znalazłem powodów, by wydłużyć albo skrócić moja opowieść. Cud nadziei, którym było jego życie, poprowadził go w wieczność, pogodną i posłuszną Bożej woli.
Autor