“Nauczyć się kochać Boga takimi darami, jakie się posiada, a nie jakie chciałoby się mieć, być rozdzielonym pomiędzy modlitwą a zaangażowaniem, marzyć o wspaniałych projektach i żyć wtopionym w banalną rzeczywistość, z sercem tkliwym, które płacze lub wybucha złością, chcieć się modlić, nie potrafiąc pozostawać w spokoju. Czy to nie jest obraz brata?”
Tak o Karolu de Foucauld pisał jego biograf – Charles Lepetit.
Karol przeszedł długą drogę – od niewiary, przez nawrócenie, wstąpienie do zakonu trapistów, odkrycie powołania do życia pustelniczego – najpierw w Nazarecie, a potem w dalekiej Algierii… Ewangelizował przez samotność, ascezę, kontemplację połączoną z pracą fizyczną. Ale przede wszystkim pragnął być bratem – małym bratem Jezusa, bratem każdego człowieka.