Przedstawiamy pierwszy z trzech tomów dzieła pt. „THEOLOGIA BENEDICTA” ks. Jerzego Szymika, teologa i poety, członka watykańskiej Międzynarodowej Komisji Teologicznej, pracownika Wydziału Teologicznego Uniwersytetu. Dzieła, które sam Autor przedstawia w następujących słowach:
„Przyszłość teologii już teraz związana jest – i coraz bardziej będzie – z jej egzystencjalizacją, procesem, który po raz pierwszy określił tym terminem bodajże Romano Guardini. Chodzi o ukierunkowanie na istotę – na pytania o Boga, o zbawienie, nadzieję, życie, etos – którą współtworzą zgoda na podporządkowanie się szukanej szczerze i znajdowanej w blasku Objawienia prawdzie, prostota wywodu, doniosłość egzystencjalna, inkarnacja idei w ciało życia, w zwyczajność codzienności i niezwykłość spotkania Łaski i natury. Kerygmatyczność, odwaga myślenia pod prąd, język niestroniący od form eseistycznych. Jak najdalej od bełkotu, banalności pseudoerudycji – atrapy prawdy. Chodzi o ten typ refleksji teologicznej, który zdecydowanie odrzuca podporządkowanie się tendencjom skrajnym, takim, które współcześnie zwykliśmy opatrywać etykietami „progresizm” i „tradycjonalizm”. Jest to teologia, która metodologicznie, strukturalnie i treściowo opiera się na dynamicznej równowadze badawczego wglądu w to, co przeszłe, teraźniejsze i przyszłe.
Taka jest właśnie teologia Benedykta XVI: położona zasadniczo na przedłużeniu linii Augustyn–Bonawetura–Guardini, wspierana współpracą z wieloma teologami i filozofami dawnymi (Ojcowie Kościoła, Bernard z Clairvaux i in.) i nowymi (Josef Pieper, Hans Urs von Balthasar i in.) prowadzi nas w nieznaną jeszcze dzisiaj przyszłość.
Tytuł książki, Theologia benedicta, oznacza pierwszorzędnie teologię Benedykta XVI. Mię-dzy łaciną a polszczyzną jest tu możliwa (słyszalna wyraźnie) tego rodzaju gra językowa, oparta na brzmieniowym podobieństwie obu pojęć; dla polskiego ucha theologia benedicta brzmi bo-wiem (prawie) jak „teologia Benedykta”. Więc wykorzystuję tę – nieprzypadkową, moim zda-niem – zbieżność. Nieprzypadkową, ponieważ uważam, że ona (teologia Benedykta XVI) i taka właśnie (z powodów wyłuszczonych wyżej) – jest benedicta, błogosławiona: chciana i wybrana przez Ducha Świętego na ten czas, a z racji swoich pożytków – dobra dla przyszłości sprawy Boga i jego Kościoła.
Jest to zarazem – i nie bez związku z owym błogosławieństwem – theologia bene dicta: „do-brze wyrażona”, „trafnie nazywająca”. Poszukiwanie „właściwego języka”, „danie rzeczom ich własnego imienia” to jedno z najważniejszych zadań nauk humanistycznych. Dla teologii po-przeczka jest tu podniesiona szczególnie wysoko, skoro teologia ma mocować się z „wyraża-niem niewyrażalnego”. Uważam, że model uprawiania teologii zaproponowany przez Benedykta XVI jest w kwestii bene dicta jednym z najciekawszych i najskuteczniejszych (treściowa esencjalizacja, gatunkowa eseizacja, językowa imaginatywność – silny akcent na obrazowość i metaforykę tekstu l’écriture théologique). Dodajmy, że dicta to w łacinie powiedzenia utrwalo-ne w języku, a trafnie wyrażające jakąś zasadę bądź obserwację życiową, także sentencje, przy-słowia, bon moty. Przejrzysty i precyzyjny język teologii Benedykta XVI obfituje i w tak rozumiane bene dicta.
Pojęcie theologia benedicta odsyła też do benedyktyńskich źródeł tego typu teologii. I to w dwóch sensach, które w tym wypadku spotykają się tu w punkcie wyjścia. Pierwszy nawiązuje do geograficzno-społecznej genealogii Josepha Ratzingera, do jego zakorzenienia w wierze przodków – „chłopskiej pobożności ukształtowanej przez liberalizm starego bawarskiego katolicyzmu, styl życia i ziemię nie bez powodu określaną mianem Terra Benedictina, uprawianą i jednocześnie pobłogosławioną przez Benedyktynów”. Najprawdopodobniej również z tych źródeł pochodzi drugi, głębszy jeszcze wymiar „benedyktyńskości” tej teologii: wpływ duchowej fascynacji postacią św. Benedykta z Nursji i jego regułą, „prostym poradnikiem dla tych, «którzy miłują życie i pragną dobrych dni»”.
Ale chciałbym, żeby Theologia benedicta była czymś jeszcze dalej idącym niż wynika to z powyższych znaczeń i ich interpretacji. „Dalej” znaczy tu przenieść teologię Ratzingera/Benedykta XVI w przestrzeń polskojęzycznej teologii, czyli teologię myślaną (źródłowo) „po niemiecku” zaszczepić w teologii myślanej „po polsku”. „Dalej” znaczy również „przejąć” pałeczkę tej teologii w sztafecie pokoleń. Papież jest dokładnie o jedną generację ode mnie starszy i wysiłek hermeneutycznych badań jego piśmiennictwa jest dobrą okazją kontynuacji (z całą skromnością i znajomością swojego miejsca w szeregu) tego dzieła przez moje pokolenie w zmieniającym się horyzoncie historycznym, cywilizacyjnym, kulturowym.
Jest zatem w tej książce obecna teologia głęboko i świadomie zależna od teologii Benedykta XVI, ale – jako taka – też już własna, rozwijana według moich intuicji. Myśl Autora Wprowadzenia w chrześcijaństwo jest dla poniższych stronic prawie zawsze źródłem, często kontekstem, nierzadko puentą (wnioskiem egzystencjalnym, pastoralnym). Nie roszczę sobie pretensji do żadnej „syntezy teologicznego dorobku Ratzingera/Benedykta XVI”. Pontyfikat, dzięki Bogu, trwa, a proponowany przeze mnie wachlarz problemów jest wyborem absolutnie subiektywnym. Dbam na tych stronicach o ponowoczesny horyzont interpretacji. Ale też w każdym detalu jest to hermeneutyka, której fundamentalnym założeniem – oczywistym dla mnie, katolickiego teologa – jest głębokie zaufanie wobec Piotra naszego czasu.
Projekt opracowania jest pomyślany jako sześć rozdziałów składających się na trzy tomy. Niniejszy tom (pierwszy z zamierzonych) dotyczy istoty teologii oraz teocentryzmu, czyli rdzenia scientiae fidei rozumianej prymarnie jako nauka o Bogu. Rozdział pierwszy, zasadniczo metateologiczny, obejmuje kwestie rozumienia teologii, jej metod(-y), gnozeologii aż po związ-ki teologii z pięknem i świętością. Rozdział drugi koncentruje się na tych zagadnieniach nauki o Bogu, które są współcześnie najbardziej palące egzystencjalnie: radykalny prymat Boga, jego obraz, Jego Opatrzność, Bóg pojmowany i „wierzony” jako miłość i eschatologiczna consolatio.
Następny tom (drugi) obejmowałby chrystologię oraz jej zbawcze – antropologiczne i konsolacyjne – skutki. I tak rozdział trzeci prezentuje „znak rozpoznawczy” teologii Josepha Ratzingera/Benedykta XVI: sensorodny chrystocentryzm jako teologikę – od stworzenia po chrystologiczną mistykę; rozdział czwarty przedstawia dymensje soteryjnej, bosko-ludzkiej struktury rzeczywistości: Duch-owe, kościelne, sakramentalne, dialogalne.
Tom kolejny (trzeci i ostatni) zawierałby zagadnienia wchodzące w zakres teologii kultury i etosu. Piąty rozdział dotyczy zjawisk i postaw składających się na circulus salutaris, sztukę chrześcijańskiego życia: od radości, poprzez maryjność, cnoty teologalne, cierpliwość, modli-twę, wierność sumieniu aż do wymiarów pasyjnego, agapetologicznego i werytatywnego. Rozdział szósty to diagnozy i programy dotyczące współczesnego circulus vitiosus – form i skutków negacji Boga bądź obojętności wobec Niego oraz propozycje wyjścia z bez-Bożnego impasu.
(fragmenty Wstępu)”